KOBIETY ALMETTE
…czyli kto stoi za niezwykłym smakiem serka Almette?
Tym razem wyruszamy na Mazowsze i Podlasie w poszukiwaniu źródeł smaku Almette.
Dowiemy się skąd pochodzi mleko, z którego powstaje serek i poznamy niezwykłe rolniczki, których praca,
pasja i poświęcenie sprawiają, że smak Almette, to zawsze 100% przyjemności.
DOROTA MA MOC!
Był piękny, słoneczny dzień wiosny. Nad moją głową latały bociany, a psy, mijane za ogrodzeniami domów, na mój widok wesoło machały ogonami. Kwiaty rozkwitały, motyle fru… (i tu na szczęście się opanowałem). A mówiąc już konkretnie, tak wyglądała moja kolejna wędrówka w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: kto stoi za pysznym smakiem serka Almette? I tak dotarłem do niewielkiej, malowniczej wioski na pograniczu Mazowsza i Podlasia. Odwiedziłem tam Dorotę Radzikowską, która wraz z mężem, Grzegorzem, prowadzi hodowlę krów mlecznych. Wyobraźcie sobie, że są już kolejnym pokoleniem, które oddaje mleko dla Almette. Wow! To już dziesiątki lat! Dorota i Grzegorz są niezwykle zgrani i doskonale się uzupełniają - jak sama mówi. Widać, że Dorota kocha to, co robi i nie ma zajęcia w gospodarstwie, którego nie umiałaby wykonać. Wkłada w swoją pracę pełno energii i serca. Doi krowy, karmi je, śmiga na traktorze, uprawia ogródek, sadzi kwiatki, przycina drzewka „żeby ładnie wyglądały” - jak sama mówi i… UWAGA: z przyjemnością odpala kosiarkę i strzyże trawniki! Zmęczyliście się czytając? Ale rośnie też następczyni, Lenka, młodsza córka Doroty, która towarzyszy mamie, kiedy tylko się da. Zauważyłem, że swoją radością życia i aktywnością Dorota zaraża całą swoją rodzinę: w zimie wyskoczą na narty, a wiosną i latem choćby na krótką wycieczkę, żeby zobaczyć nowe, fajne miejsce. Taka właśnie jest Dorota :-)
JEDZIEMY NA WYCIECZKĘ, BIERZEMY SEREK W TECZKĘ.
Tego dnia, gdy odwiedziłem Dorotę i jej rodzinę, mieli zaplanowaną kolejną wycieczkę. Nie było wyjścia, musieli mnie zabrać ze sobą. I bardzo dobrze się stało! Odwiedziliśmy położony nieopodal Białegostoku Majątek Howieny. Niesamowite miejsce, raj dla dzieciaków i rodziców. Tu z radością odkryłem, jak dużo jest jeszcze dziecka we mnie! Razem z Dorotą, Grzegorzem i zachwyconą Lenką, której buzia nie przestawała się uśmiechać, obejrzeliśmy stare wiejskie chałupy, drewniany wiatrak, studnię z żurawiem… Jednak najwięcej emocji wywołało mini ZOO i mieszkające w nim zwierzaki: kucyki, osiołki, strusie, a nawet papugi i małpki. Lenka była w siódmym niebie, bo zwierzęta to jej miłość! A potem wszyscy ganialiśmy za ogromnymi, mydlanymi bańkami. Tyle emocji! Nic dziwnego, że po pewnym czasie dopadł nas głód. I wtedy, wchodzę ja, cały na biało… no może nie na biało, ale ja. Postanowiłem z pomocą całej rodzinki przygotować przepyszną i szybką przekąskę: tortille z serkiem Almette z rzodkiewkami. Pyyycha! Po wspólnym gotowaniu rozbolały nas brzuchy, na szczęście ze śmiechu! A gdy myślałem, że to już koniec szaleństwa, dołączyły do nas dwie niesamowite blogerki: Ewa (mojedziecikreatywnie.pl) i Ania (nebule.pl) - każda z dwójką swoich dzieci!
JAK SMAKUJE POCZĄTEK WIOSNY?
Co tam się działo! Myślałem, że nie znajdziemy czasu na wspólne gotowanie! Szalony plac zabaw, konkursy, wyścigi… Ale ja i serek Almette z rzodkiewkami wiedzieliśmy;-), że w końcu wszyscy zgłodnieją! Byliśmy na to przygotowani ;-) Z Ewą przyrządziliśmy niezwykłe spaghetti à la carbonara. Bez boczku, ale za to z kremowym, pysznym sosem z serka Almette z rzodkiewkami. Smak petarda! No i „kluseczki”, które kochają wszystkie dzieci :-). Natomiast Ania dzielnie pomagała mi w przygotowaniu pieczonych batatów z nadzieniem z serka Almette z rzodkiewkami, do których można dodać dowolne wiosenne warzywa. Takie danie, to doskonały sposób, żeby dzieciom „przemycić” ich jak najwięcej. No a potem… wspólna biesiada przy pięknym stole, do którego zasiedliśmy wszyscy. Dorotę zachwyciły wszystkie dania - była dumna, że serek Almette - z mleka które dostarcza do jego produkcji - może sprawić wszystkim smakoszom tyle przyjemności… a my byliśmy dumni z Doroty i jej ciężkiej pracy na mlecznej farmie.